poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wibo Wow Glamour Sand



Lakier do paznokci Wibo Wow Glamour Sand (nr  1) leżał  w kosmetyczce już jakiś czas. Do tej pory pojawił się tylko raz i tylko na dwóch paznokciach. Jednak nadchodzące Święta, to chyba wystarczający powód, aby pojawił się na pazurkach. 

Aplikacja jest bajecznie prosta. Dwie warstwy dają fantastyczny efekt, a do pełni szczęścia potrzeba około 5-7 minut. Myślę, że to naprawdę niedużo. Trwałości też nie mogę niczego zarzucić. Po około czterech dniach delikatnie zaczynają ścierać się końcówki. 


Nieco obawiałam się połączenia piasku z połyskiem. Jednak niepotrzebnie. Efekt nie jest tandetny. Jak dla mnie – fascynujący. Niby czarny, ale z grantem. Niby z drobinkami o głębokiej zieleni ale z zauważalną nutą fioletu. 

Jak dla mnie jedynym minusem jest zmywanie. Jednak nie są konieczne zabiegi z folią aluminiową, więc nie jest tak do końca źle. Poza tym, efekt rekompensuje mi tą drobną niedogodność.

piątek, 20 grudnia 2013

pielęnacja włosów



Dziś trochę inaczej niż zwykle. Zamiast recenzji – krótka instrukcja obsługi moich włosów, czyli ich codzienna pielęgnacja.


Na sam początek oczyszczanie, czyli coś, od czego zaczynam każdy dzień. Do pewnego czasu nie zwracałam zbyt dużej uwagi na szampon, którego używam. Najważniejsze było oczyszczanie. Niczego więcej od szamponu nie oczekiwałam. Jednak od kilku miesięcy mam jeszcze jeden wymóg. Mianowicie, aby w składzie nie pojawiał się, uczulający mnie, Cocamidopropyl Betaine. Wśród szamponów drogeryjnych czy aptecznych mało jest takich, które spełniałyby mój wymóg. Po pomoc jednak możemy śmiało udać się do Pepy. Natomiast moi obecni wybrańcy to  L'Oreal Elseve Fibralogy oraz Bambino.

Nawilżanie i regeneracja to zdecydowanie firma Kallos. Początkowo głównie maseczka Latte obecnie jej miejsce zajęła maska keratynowa z proteinami mleka i keratyny. Zarówno działanie jak i zapach są dla mnie satysfakcjonujące. Jednak, jak chyba każdy, lubię czasem odrobinę odmiany, dlatego też w mojej łazience można też znaleźć inną maskę lub odżywkę do włosów. Obecnie jest to Reparation, Nutri – Repair Conditioner od Yves Rocher. Bardzo fajny produkt wzbogacony o olejek jojoba oraz migdałowy. Po jego użyciu włosy są przyjemnie gładkie oraz lejące.

 

 

Kolejny krok, to zabezpieczanie końcówek. Obecnie na półce stoją do tego dwa produkty. Pierwszy z nich to Argan Oil Serum od Bioelixire. Nie jest to raczej mój faworyt, ale spisuje się nienajgorzej, dlatego też wykorzystam go do końca, jednak pewnie już do niego nie wrócę. Drugi kosmetyk do Silk Therapy, czyli popularny jedwab do włosów Biosilk. Wiem, że wzbudza on skrajne emocje. Jednak to mój dotychczasowy faworyt. Żaden inny produkt, który miałam, nie spisywał się tak dobrze. 

 

 

Kolejny krok, jest opcjonalnym. Sporadycznie rozczesuję mokre włosy, jednak jeśli już muszę, robię to grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami. Nie jest to żaden konkretny produkt. Zwyczajny  grzebień za śmiesznie niską cenę. Natomiast gdy włosy są już suche z przyjemnością używam Tangle Teezer Salon Elite. W torebce noszę także wersję kompaktową. Proces czesania nie jest już dla mnie nieprzyjemny. Wręcz przeciwnie, z przyjemnością sięgam po TT, choćby po to, aby odrobinę pomasować swoją skórę głowy. Takie małe uzależnienie (:

 

 

Ostatni etap to suszenie. Rezygnuję z niego zawsze wtedy, gdy to możliwe. Jednak takich sytuacji jest niewiele. Dlatego zdecydowałam się na zakup suszarki z jonizacją powietrza. Mój wybór padł na produkt marki Philips. A dokładny model to SalonDry Active Ion HP4935/22. Ważne było dla mnie także to, abym mogła regulować temperaturę powietrza, dodatkowo pielęgnacja jonowa oraz duża moc, zapewniająca szybkie suszenie.

 

A dodatkowo…

Gdy tylko mam na to czas, czyli wtedy gdy czeka mnie popołudniowa zmiana w pracy, poddaję moje włosy zabiegowi olejowania. Do tego celu stosuję nierafinowany olej kokosowy, który pozostawiam na włosach przynajmniej na godzinę. Później wykonuję cały proces, który już Wam opisałam.

A teraz, żeby nie było, fotografia moich włosów…

 

 A jak wygląda Wasza pielęgnacja włosów?

 

sobota, 14 grudnia 2013

Bioelixire, Argan Oil Serum



Ochrona włosów, zwłaszcza zimą, to nie lada wyzwanie. Dlatego sprawdzam, próbuję, testuję, kombinuję. Około półtora miesiąca temu rozpoczęłam swoją przygodę z...

Bioelixire, Argan Oil Serum


Wizualnie…
Niewielkich rozmiarów buteleczka, wykonana z przezroczystego plastiku, który pozwala nam kontrolować ubytek produktu. Sam otwór jest dość duży, pozbawiony jakiekolwiek dozownika, przez co łatwo wydobyć zbyt dużą ilość produktu.

Producent obiecuje…
Nadaje połysk, likwiduje matowość. Działa przeciwstarzeniowo, pows­trzymuje wolne rodniki, nawilża i napina skórę. Zapobiega rozdwajaniu się włosów i nadaje im miękkość. Wzbogacony o olejek jojoba i słonecznikowy.

Skład:
Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Dimethiconol, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum (Fragrance), Linalool, Limonene, Argania Spinosa Kernel Oil, Benzophenone 3, Simmondsia Chinensis Oil (Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil), C.I. 26100 (D&C Red n°17), C.I. 47000 (D&C Yellow n°11), Butylene Glycol, Heliantus Annuus Seed Extract (Heliantus Annuus (Sunflower) Seed Extract), C.I. 61565 (D&C GREEN 6)
ACTIVE PRINCIPLES: ARGAN OIL, JOJOBA OIL, SUNFLOWER EXTRACTS

 

Moim zdaniem…
Serum Argan Oil nakładam codziennie po umyciu włosów na wilgotne jeszcze końcówki. Wylanie niewielkiej ilość produktu w zakłębienie dłoni nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. Jednak ćwiczenie czyni mistrza i obecnie nie mam już z tym problemów. Gdy produkt jest już w odpowiedniej ilości rozprowadzam go w dłoniach, a później wgniatam w końcówki. Dopiero później suszę włosy lub czekam aż same wyschną. Nie nakładam serum na suche już włosy. Odnoszę wtedy wrażenie, że są pozlepiane i ciężkie, zaś w przypadku aplikacji na wilgotne włosy, efekt jest o wiele przyjemniejszy. Włosy ładnie się błyszczą i są jedwabiście miękkie. Natomiast problem plączących się włosów, u mnie nie został rozwiązany.

 
Zapach serum jest słodkawi, nieco ciężki i dość długo utrzymujący się na włosach. Mi kojarzy się z wanilią. I o ile podczas chłodnych miesięcy zupełnie mi to nie przeszkadza, podejrzewam, że latem, będę miała już nieco mniej pozytywne odczucia na jego temat.
Produkt jest wydajny. Przy codziennym stosowaniu, buteleczka o pojemności 20 ml wystarczyła mi na około miesiąc, więc myślę, że nie jest to zły wynik. Trochę sobie tylko pluję w brodę, że tak dałam się oszukać nazwie. Olejek arganowy rzeczywiście pojawia się w składzie, szkoda tylko, że dopiero na ósmym miejscu, dopiero po substancji zapachowej. Zaś na pierwszych miejscach brylują silikony. Lekkim pocieszeniem jest to, że pojawia się także olej jojoba i z nasion słonecznika, jednak dopiero na półmetku listy składników.

Gdzie i za ile?
Ja swoje 20 ml opakowanie kupiłam w Rossamannie za około 5 złotych podczas promocji. Firma ma w swojej ofercie także opakowania 50 ml z pompką ułatwiającą aplikację.

niedziela, 8 grudnia 2013

ziaja, kremowe mydło z kaszmirem



Jeśli, tak jak ja, lubicie wieczorem używać żele pod prysznic o otulającym zapachu, to z przyjemnością przedstawiam Wam

ZIAJA, Kremowe mydło z kaszmirem


Wizualnie…
Duża butelka  (o charakterystycznym dla kosmetyków Ziaja kształcie) wykonana z plastiku o kremowym kolorze. Zamknięcie typu flip top.

Producent obiecuje…

 

Kremowe mydło z proteinami kaszmiru i gliceryną. Zaperfumowane pudrowo-słodką kompozycją olejku ylang ylang połączoną z elegancką mieszanką piżma, zmysłowej wanilii i nowoczesną nutą cedru. Polecane pod prysznic i do kąpieli.






 

MYCIE PIELĘGNACJA RELAKS
- Działa łagodnie. Utrzymuje skórę czystą i zadbaną.
- Nie wysusza naskórka nawet podczas częstego mycia.
- Pozostawia skórę miękką i delikatną w dotyku.
- Umila kąpiel tworząc aksamitną pianę.
- Nadaje skórze ciepły, otulający zapach.


Skład:

Moim zdaniem…
Na pierwszy ogień zapach, bo to głównie on mnie rozkochuje w tym kosmetyku. Uwielbiam go. Jest słodkawy i pudrowy jednocześnie. Można w nim wyczuć delikatną nutę piżma. Pewnie latem nie będzie moim faworytem, jednak teraz sprawdza się idealnie. 


Stosunek ceny do objętości powoduje na mojej twarzy uśmiech. Otóż 500 ml możemy kupić za około 8 złotych. Myślę, że to bardzo przyjemna cena dla naszych portfeli. Tym bardziej, że mydło nie wysusza skóry. Wręcz przeciwnie, pozostawia ją przyjemnie miękką. Oczywiście nie tak, jak po zastosowaniu balsamu, jednak to naprawdę przyjemny efekt.
Tylko mam problem z kaszmirem, który pojawia się w nazwie produktu. Patrzę i patrzę, jednak nic takie w składzie nie zaobserwowałam. Jest gliceryna, jest też keratyna, jednak kaszmiru nie mogę się tam dopatrzeć. 

Ile zapłacę?
Około 8 złotych za 500 ml produktu.