poniedziałek, 28 października 2013

wrześniowo - październikowe denko



Zapraszam za wrześniowo – październikowe denko…

Włosy
Kallos, Maska keratynowa z proteinami mleka i jedwabiu. Obszerną recenzję tego produktu możecie znaleźć tu. Cena oraz działanie powodują, że z przyjemnością wrócę do tej maski do włosów.
Biovax Med., Dermoemulsja 2w1 do Mycia Ciała i Włosów. Zdecydowałam się na jej zakup w związku z podrażnioną skórą głowy. Produkt stosowałam tylko do mycia włosów, także nie mogę ocenić go w kategoriach oczyszczania skóry ciała. Średnie efekty oraz cena (15,99 za 200 ml) nie skuszą mnie do ponownego zakupu.
Bambino. Szampon z witaminą B3. Tym, co zaważyło na decyzji zakupu tego szamponu był skład, w którym nie pojawia się uczulający mnie Cocamidopropyl betaine. Dobre oczyszczanie, miły zapach oraz przyjemna cena. Z pewnością zostaniemy ze sobą na dłużej. W łazience pojawiła się już kolejna buteleczka.
Johnson’s baby, Szampon z rumiankiem. W składzie tego produktu również nie pojawia się Cocamidopropyl betaine. Sądzę, że będę te szampony stosować zamiennie, bo oba mi odpowiadają. Warto jednak zwrócić uwagę, że nie wszystkie warianty zapachowe Johnson’a nie zawierają Cocamidopropyl betaine.
Biosilk, Silk Therapy. Recenzja tego jedwabiu już pojawiała się na blogu. Jest on moim ulubieńcem i z pewnością będę do niego wracała.



Ciało – oczyszczanie
Avon Senses, Żel pod prysznic Lagoon. Mój ulubiony wariant zapachowy, wśród avponowych czyścicieli. To właśnie zapach powoduje, że chętnie do niego wracam.
Yves Rocher, Żel pod prysznic o zapachu kwiatów Ylang-Ylang. W przypadku tego produktu, wabikiem także jest zapach. Gdy tylko pojawia się promocja, sięgam po niego z przyjemnością.
Alterra, Mydło w kostce pomarańcza. Po rekomendacji Iwetto, szukałam tego wariantu zapachowego długi czas. W końcu mi się udało. Teraz już nie kupuję innych kostek myjących.
Lactacyd Femina, Emulsja do higieny intymnej.  Mój zdecydowany faworyt wśród produktów do higieny intymnej. 


Ciało – nawilżanie
Soraya, Mleczko do ciała sceniczne, silnie ujędrniające, Anti – angening, 18 +. Produkt kupiony bez namysłu. Parafina w składzie, rzadka konsystencja, słabe własności nawilżające oraz lepki film, powodują, że z pewnością nigdy więcej po niego nie sięgnę. O własnościach ujędrniających można zapomnieć. Niestety, nie udało mi się wykorzystać go do końca, mimo to ląduje w koszu.
Dove, Intensywnie nawilżający krem do rąk.  Mimo sympatii do żeli pod prysznic tej marki, krem do rąk nie podbił mojego serca i pewnie już więcej go nie kupię.

Twarz
Dabur, Premium Rose Water. Obszerną recenzję wody różanej można przeczytać tu.Myślę, że najlepszą rekomendacją, jest kolejna buteleczka w mojej łazience.
BeBeauty, Micelarny żel nawilżający do mycia i demakijażu. Biedronkowe cudo, które zrewolucjonizowało oczyszczanie mojej twarzy. Po kolejne tubki sięgam mechanicznie. Cała recenzja do przeczytania tu.
Maybelline, Affinitone mineral, podkład do twarzy. Drogeryjny podkład, po który sięgam, aby podratować trochę swój budżet. I choć moje serce należy do mineralnego podkładu sypkiego z EDM, to Affinitone często ratuje mój portfel ;)

Mix
Rexona women. Antyperspirant, po który sięgam już chyba z przyzwyczajenia. Ochrona przed białymi śladami na ciemnych ubraniach oraz wygrana walka z nieprzyjemnym zapachem. Bez wątpienia szybko się nie rozstaniemy.
Simple beauty, Zmywacz do paznokci, Cytryna & zielona herbata. Mój faworyt już od kilku dobrych lat. Poświęciłam mu osobną recenzję. A od czasu naszego pierwszego spotkania, nie kupiłam już innego zmywacza do paznokci. 




piątek, 25 października 2013

Barry M Lip Paint



Podczas zakupu paletki Sleek w internetowym sklepie mintoshop, zdecydowałam się także na 

Barry M Lip Paint 54 Peach 54


Wygląd
Nieduże, zgrabne opakowanie, wykonane z plastiku w kolorze matowej czerni. Chcę się powiedzieć – eleganckie. Jego zwieńczeniem jest złoty napis.



Co mówi producent?
There is a shade to suit every occasion from soft, shimmering pastels to bold, vibrant colours. All Lip Paint's have a soft, smooth texture that is packed full of natural moisturisers to help them glide on and stay comfortable to wear for hours.



Moim zdaniem
Na ten konkretny kolor zdecydowałam się ze specjalnym założeniem – będzie idealna na wesele mojej Siostry. Tak, to będzie perfekcyjne zwieńczenie mojego makijażu i stroju. Gdy przesyłka przyszła byłam zauroczona. Kolor okazał się niesamowicie intensywny. Gdy szybko maznęłam ‘dla spróbowania’ swoją dłoń, byłam wręcz wniebowzięta. Brak jakichkolwiek drobinek, stuprocentowy mat. To nie będzie pomadka na co dzień, ale właśnie na specjalne okazje. 

Pomadka jest bezzapachowa, więc jestem zadowolona. Po intensywnym zapachu Celi, mam ochotę na odrobinę zapachowego spokoju. U Barry M go znalazłam.
Jednak nie mogę zgodzić się z opinią producenta. Wydaje mi się, że pomadce brak wspomnianych naturalnych nawilżaczy, pozwalających na ‘ślizganie się’ produktu po ustach. Aplikacja niestety jest problemowa. Kosmetyk podkreśla suche skórki, nawet te, których wydawałoby się, że nie ma. Nawet po peelingu ust oraz nocnym kompresie nawilżającym, problem wciąż istnieje. Dodatkowo kolor rozprowadza się dość nierównomiernie. Być może przyczyną jest dość zbita konsystencja pomadki. Określiłabym, że jest ona zwyczajnie twarda. Podsumowując, po długotrwałej batalii, peelingu, nawilżeniu, malowaniu, wklepywaniu, poprawianiu pędzelkiem, na wesele wybrałam inną pomadkę. Taką, która wymaga mniej czasu. Nie oznacza to jednak, że skreślam Barry M. Jej kolor mimo wszystko tak mocno mnie przekonuje, że nie potrafię jej od siebie odsunąć. 



Ile zapłacę?
Ja za swoją pomadkę zapłaciłam 22,90, jednak obecnie na mintishop jest promocja. 

środa, 23 października 2013

jedwabna terapia vol. 2



Niedawno pisałam o jedwabiu do włosów Biosilk. Wiem, że ten produkt wywołuje skrajne emocje. Dlatego postanowiłam, dla odmiany, przetestować inny produkt, nieco łagodniej przyjmowany przez włosomaniaczki.


Green Pharmacy, Jedwab w płynie


Wygląd

Plastikowa przezroczysta buteleczka z atomizerem zapakowana w kartonowe pudełeczko.


Co mówi producent?



Skład:


Moim zdaniem

Po rozpakowaniu kartonika, naszym oczom ukazuje się plastikowa, niewielkich rozmiarów buteleczka z pompką, ułatwiającą dozowanie produktu. Dodatkowo, przezroczyste ścianki pozwalają na kontrolowanie ubytku kosmetyku. 



Zapach jest sympatyczny, to określenie wydaje mi się najbardziej właściwe. Niby słodki, jednak nie nachalnie. Na włosach utrzymuje się bardzo krótko, a szkoda, bo z przyjemnością rozkoszowałabym się tą wonią przez kilka godzin. Konsystencja, ciężkawa, oleista, jednak nie powodująca szybszego przetłuszczania się włosów. Łatwo rozprowadzić ją na dłoniach, aby później wgnieść w końcówki włosów.

Jedwab nakładam po każdym myciu włosów (czyli codziennie), na mokre jeszcze końcówki. 

Jeśli chodzi o moje odczucia – nie widzę większej różnicy po stosowaniu Biosilku a jedwabiu Green Pharmacy. Wiele osób zwraca uwagę na obecność alkoholu w składzie tego pierwszego – mi nie zrobił jakiejkolwiek krzywdy. Włosy nie były przesuszone mimo ponad trzymiesięcznej kuracji.
Green Pharmacy oferuje nam olej z oliwki europejskiej, wyciąg z aloesu, olej z kiełków ryżu, olej sasankowy oraz z orzeszków piniowych. To naprawdę przekonująca drużyna. Niestety, pojawia się także benzyl alkohol, pozyskiwany z ropy naftowej lub smoły węglowej. Całe szczęście, że to już finisz składu, więc należy liczyć, że jego ilości są śladowe…



Ile zapłacę

Za buteleczkę o pojemności 30 ml – 8-10 złotych.