Produkty firmy Kallos zna już prawie każda z nas. Myślę, że
to duża zasługa maski do włosów Latte, która podbiła wiele serc (w tym
moje). Ale dziś nie o niej mowa, a o jej
kosmetycznej siostrze
Kallos, Maska keratynowa z proteinami mleka i keratyny
Wygląd
Duży słoik (1000 ml) wykonany z nieprzezroczystego plastiku
w kolorze mięty. Zamknięcie w postaci nakrętki o mleczno-przezroczystej barwie.
Co mówi producent?
Maska do włosów w kremie Kallos Color z wyciągiem z keratyny
i proteiny mleczne do suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym
włosów. Dzięki zawartości keratyny i proteiny mlecznej o regenerujących właściwościach
odbudowuje naturalną strukturę włosów, wypełniając ubytki. Odżywia i chroni
suche, łamiące się włókna włosów. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe do
układania, miękkie w dotyku i lśniące.
Sposób użycia: nałożyć na umyte, wytarte ręcznikiem włosy.
Zmyć dokładnie po 5 minutach.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride,
Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolized Keratin,
Cyclopentasilioxane, Dimenthiconol, Parfum, Benzyl Alcohol,
Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinon.
Co myślę ja?
Przyznam szczerze,
że gładkość włosów jaką otrzymuję po zastosowaniu tego produktu jest
nieporównywalnie większa, niż podczas stosowania Latte. Doskonale to czuć, gdy
maską spłukuje się z włosów. Można zanurzyć w nich palce i delikatnie płynąć.
To naprawdę niesamowite uczucie, które pojawia się nawet wtedy, gdy użyję
szamponu, który plącze włosy w sposób niewypowiedziany.
Włosy odzyskują
blask i to rzeczywiście widać, może nie przy pierwszym, drugim czy trzecim
użyciu ale podczas regularnego stosowania, takie efekty można zobaczyć już w
pierwszym tygodniu. Nie jest to efekt łał, jednak coś się dzieje i to widać.
Jeśli chodzi o
opakowanie. Widzę w nim wiele plusów jak i minusów. Wiemy doskonale, że słoiki
tego typu pozwalają na bezproblemowe korzystanie z kosmetyku. Jednak wraz z wilgotną
ręką wkładaną do pojemnika, pojawia się tam woda i nie tylko…
Zapach jest
specyficzny. Niby świeży i lekko męski, dość intensywny, jednak nieutrzymujący
się długo na włosach.
A co jeśli chodzi o
stosowanie? Próbowałam wielu form. Jako typową maskę, nakładaną na 30 minut lub
godzinę. W sposób, polecany przez producenta, czyli na 5 minut, a także jak
typową odżywkę, spłukiwaną chwilę po nałożeniu. Rezultaty? Nie widzę naprawdę
jakiejkolwiek różnicy. Włosy tak samo łatwo się rozczesują, błyszczą i zyskują
gładkość. Nie marnuję więc czasu, którego mam coraz mniej i stosuję ostatnią
wersję, chyba że mam wolny dzień i chcę poczuć, że zrobiłam coś więcej dla
moich włosów, wtedy funduję sobie godzinną terapię dla włosów, a tym samym
wspaniałą aromaterapię.
Gdzie kupić?
W sklepach
fryzjerskich, przez Internet, a podobnież także w Hebe. Cena, którą ja
zapłaciłam za swojego 1000 ml giganta, to 10 złotych.
Chyba się na nią w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuńTaka tania, a taka dobra.. Muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńOj ja się na nią raczej nie skusze,moje włosy nie lubią żadnego produktu z Kallosa,a po keratynie się puszą :(
OdpowiedzUsuńCena mega przystępna :) Chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMiałam innego Kallosa i też był rewelacyjny, a cena przy takiej ilości to pestka
OdpowiedzUsuńMaski keratynowej jeszcze nie miałam, ale kusiła mnie przy zakupie. następnym razem byc może się skuszę na nią :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jej nie miałam, a wygląda na prawdę cudownie <3
OdpowiedzUsuńajuuuu1.blogspot.com
Cena super, więc myślę, że warto wypróbować :)
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie na pewno się na nią nie skuszę, ale lubię tą miękkość i blask po maskach z keratyną :)
OdpowiedzUsuńja nie znam tej marki ale jakoś nigdy specjalnie mnie do niej nie ciągnęło ;)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o niej czytam ostatnio...
OdpowiedzUsuńskoro jest dobra, to kupie ją... gdy tylko wykończę latte :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę te ceny mają powalające te maski, sa bardzo przystępne :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się opakowanie, jest dosyć niebanalne.
Też od czasu do czasu lubię sobie posiedzieć z maską na włosach, ale w większości przypadków kończy się spłukaniem odżywki zaraz po nałożeniu :)
mam innego brata ale nie latte:) Ten będzie kolejny:)
OdpowiedzUsuńmam ją i również polecam ;) cena jest baaardzo przyzwoita, włosy przyjemnie gładkie ;)
OdpowiedzUsuńtej jeszcze nie miałam ale kiedyś się skusze :)
OdpowiedzUsuńja chyba latte nie zdradzę;)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam ;)
UsuńCena przystępna, może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńdo Hebe mam totalnie nie po drodze, a przez internet pewnie więcej zapłacę za przesyłkę ;)
OdpowiedzUsuńtak, late także podbiła moje serce:) tej nie miałam, ale podoba mi się design opakowania:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski Kallos :) Od niedawna testuję tą, którą opisujesz i bardzo sobie chwalę.
OdpowiedzUsuńDzięki tej recenzji do mojej listy zakupów dołączył kolejny kosmetyk, może faktycznie warto latte zamienić na keretin
OdpowiedzUsuńOczywiście, że sa w hebe, tak jak wszytskie produkty Kallosa. Ta maska nie powoduje efektu wow, ale jest warta uwagi :) a na moich włosach jej zapach utrzymuje się do 2 godzin :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad kupnem Latte, ale teraz jestem bardziej przekonana do tego :) Potrzebuję czegoś porządnego do włosów, bo zaczęły się puszyć cholerstwa.
OdpowiedzUsuń