piątek, 23 sierpnia 2013

keratin



Produkty firmy Kallos zna już prawie każda z nas. Myślę, że to duża zasługa maski do włosów Latte, która podbiła wiele serc (w tym moje).  Ale dziś nie o niej mowa, a o jej kosmetycznej siostrze

Kallos, Maska keratynowa z proteinami mleka i keratyny

Wygląd
Duży słoik (1000 ml) wykonany z nieprzezroczystego plastiku w kolorze mięty. Zamknięcie w postaci nakrętki o mleczno-przezroczystej barwie.



Co mówi producent?
Maska do włosów w kremie Kallos Color z wyciągiem z keratyny i proteiny mleczne do suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym włosów. Dzięki zawartości keratyny i proteiny mlecznej o regenerujących właściwościach odbudowuje naturalną strukturę włosów, wypełniając ubytki. Odżywia i chroni suche, łamiące się włókna włosów. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe do układania, miękkie w dotyku i lśniące.
Sposób użycia: nałożyć na umyte, wytarte ręcznikiem włosy. Zmyć dokładnie po 5 minutach.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolized Keratin, Cyclopentasilioxane, Dimenthiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinon.



Co myślę ja?
Przyznam szczerze, że gładkość włosów jaką otrzymuję po zastosowaniu tego produktu jest nieporównywalnie większa, niż podczas stosowania Latte. Doskonale to czuć, gdy maską spłukuje się z włosów. Można zanurzyć w nich palce i delikatnie płynąć. To naprawdę niesamowite uczucie, które pojawia się nawet wtedy, gdy użyję szamponu, który plącze włosy w sposób niewypowiedziany.
Włosy odzyskują blask i to rzeczywiście widać, może nie przy pierwszym, drugim czy trzecim użyciu ale podczas regularnego stosowania, takie efekty można zobaczyć już w pierwszym tygodniu. Nie jest to efekt łał, jednak coś się dzieje i to widać.
Jeśli chodzi o opakowanie. Widzę w nim wiele plusów jak i minusów. Wiemy doskonale, że słoiki tego typu pozwalają na bezproblemowe korzystanie z kosmetyku. Jednak wraz z wilgotną ręką wkładaną do pojemnika, pojawia się tam woda i nie tylko…
Zapach jest specyficzny. Niby świeży i lekko męski, dość intensywny, jednak nieutrzymujący się długo na włosach.
A co jeśli chodzi o stosowanie? Próbowałam wielu form. Jako typową maskę, nakładaną na 30 minut lub godzinę. W sposób, polecany przez producenta, czyli na 5 minut, a także jak typową odżywkę, spłukiwaną chwilę po nałożeniu. Rezultaty? Nie widzę naprawdę jakiejkolwiek różnicy. Włosy tak samo łatwo się rozczesują, błyszczą i zyskują gładkość. Nie marnuję więc czasu, którego mam coraz mniej i stosuję ostatnią wersję, chyba że mam wolny dzień i chcę poczuć, że zrobiłam coś więcej dla moich włosów, wtedy funduję sobie godzinną terapię dla włosów, a tym samym wspaniałą aromaterapię.


Gdzie kupić?
W sklepach fryzjerskich, przez Internet, a podobnież także w Hebe. Cena, którą ja zapłaciłam za swojego 1000 ml giganta, to 10 złotych. 

25 komentarzy:

  1. Chyba się na nią w końcu skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka tania, a taka dobra.. Muszę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ja się na nią raczej nie skusze,moje włosy nie lubią żadnego produktu z Kallosa,a po keratynie się puszą :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cena mega przystępna :) Chętnie wypróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam innego Kallosa i też był rewelacyjny, a cena przy takiej ilości to pestka

    OdpowiedzUsuń
  6. Maski keratynowej jeszcze nie miałam, ale kusiła mnie przy zakupie. następnym razem byc może się skuszę na nią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze jej nie miałam, a wygląda na prawdę cudownie <3

    ajuuuu1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Cena super, więc myślę, że warto wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W najbliższym czasie na pewno się na nią nie skuszę, ale lubię tą miękkość i blask po maskach z keratyną :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie znam tej marki ale jakoś nigdy specjalnie mnie do niej nie ciągnęło ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dużo dobrego o niej czytam ostatnio...

    OdpowiedzUsuń
  12. skoro jest dobra, to kupie ją... gdy tylko wykończę latte :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę te ceny mają powalające te maski, sa bardzo przystępne :)
    Podoba mi się opakowanie, jest dosyć niebanalne.
    Też od czasu do czasu lubię sobie posiedzieć z maską na włosach, ale w większości przypadków kończy się spłukaniem odżywki zaraz po nałożeniu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. mam innego brata ale nie latte:) Ten będzie kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. mam ją i również polecam ;) cena jest baaardzo przyzwoita, włosy przyjemnie gładkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. tej jeszcze nie miałam ale kiedyś się skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cena przystępna, może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. do Hebe mam totalnie nie po drodze, a przez internet pewnie więcej zapłacę za przesyłkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. tak, late także podbiła moje serce:) tej nie miałam, ale podoba mi się design opakowania:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam maski Kallos :) Od niedawna testuję tą, którą opisujesz i bardzo sobie chwalę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dzięki tej recenzji do mojej listy zakupów dołączył kolejny kosmetyk, może faktycznie warto latte zamienić na keretin

    OdpowiedzUsuń
  22. Oczywiście, że sa w hebe, tak jak wszytskie produkty Kallosa. Ta maska nie powoduje efektu wow, ale jest warta uwagi :) a na moich włosach jej zapach utrzymuje się do 2 godzin :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zastanawiałam się nad kupnem Latte, ale teraz jestem bardziej przekonana do tego :) Potrzebuję czegoś porządnego do włosów, bo zaczęły się puszyć cholerstwa.

    OdpowiedzUsuń